Badanie nietypowych okoliczności śmierci 30-letniej kobiety z Wrocławia
Śledztwo dotyczące niepokojących okoliczności zgonu trzydziestoletniej Wrocławianki jest w toku. Aleksandra Issel, siostra zmarłej, wyraża swoje obawy co do spójności i prawdziwości składanych zeznań przez sąsiadkę. Jak powiedziała Aleksandra, jej siostra była ubrana jedynie w koszulkę, nawet bez bielizny.
Trzydziestoletnia Magdalena Janasek mieszkała we Wrocławiu razem ze swoim partnerem oraz synem, który nie miał jeszcze 5 lat. Jak informuje „Interwencja”, Prokuratura bada sprawę, aby ustalić, czy w lutym 2023 roku doszło do samobójstwa, czy może za śmiercią Magdaleny stoją osoby trzecie. Nikt na tą chwilę nie został oskarżony. W momencie śmierci, Magdalena była żoną mężczyzny, przeciwko któremu wytoczyła proces o znęcanie się. Po śmierci kobiety, mężczyzna ten został skazany na karę pół roku więzienia w zawieszeniu.
Mąż zmarłej utrzymuje, że podczas śmierci Magdaleny, przebywał u rodziców na obiedzie, co potwierdza również jego matka. Zapewnia, że oskarżenia o znęcanie się były jedynie „nieporozumieniem”. Nie jest w stanie przypomnieć sobie, kiedy ostatni raz rozmawiał z żoną. Zdradził, że Magdalena dzwoniła do niego w sprawie domu. Przyznał również, że śmierć żony „go poruszyła”.
Alicja Issel, matka zmarłej, nie jest przekonana, że jej córka mogła zdecydować się na samobójstwo. Podkreśla, że godzinę przed swoją śmiercią Magdalena wysłała do niej SMS-a z informacją, że „przyjedzie”. – Wróciła z pracy i po godzinie zapukała do moich drzwi. Jej partnera wtedy nie było w domu. Spytała, czy mogę zająć się jej synem na chwilę – opowiada sąsiadka Alicja Cepa. Aleksandra, siostra zmarłej komentuje, że „ktoś musi kłamać”.
– Sąsiadka raz mówi, że najpierw usłyszała wezwanie o pomoc od Grzegorza (partnera Magdaleny), po czym wpadła do domu i zabrała dzieciaka do siebie. W innym opisie mówi, że około godziny 22 Magda przyprowadziła do niej syna. Mamy więc trzy różne wersje tego, gdzie był wtedy mały chłopiec i gdzie przebywał partner Magdaleny. Ona była tylko w koszulce, bez bielizny. Klamka w oknie została wyjęta. Może próbowała się złapać, żeby nie spaść, a może ktoś ją popychał albo z nią walczył – mówi Aleksandra.