Anarchia kibicowska i polityczne trzęsienie ziemi w Holandii
W holenderskim kanale telewizyjnym NOS, pojawiają się niepokojące doniesienia o „anarchii na trybunach”. Jak wynika z relacji, aż 90% spotkań poprzedniego sezonu ligi Eredivisie odbyło się przy ograniczonej, wynikającej z różnorodnych regulacji, liczbie kibiców. Pomimo to, przedstawiciele królewskiego holenderskiego związku piłki nożnej (KNVB) uparcie podkreślają, że huligani stanowią tylko mniejszość. Jednak jest to grupa na tyle głośna i dominująca, że staje się źródłem realnego zagrożenia dla 99% pokojowo nastawionych miłośników piłki nożnej.
Ostatnio, Mark Rutte – europejski lider, który sprawował władzę przez najdłuższy okres czasu, zaraz po Węgrze Viktora Orbana – zrezygnował ze swojego stanowiska. Jego rezygnację przyjął król Wilhelm-Aleksander. Rutte kierował rządem składającym się z niestabilnych koalicji. Z sondaży wynika, że aż dwie trzecie społeczeństwa holenderskiego cieszy się z upadku rządu Rutte. Były premier nie był w stanie znaleźć porozumienia z sojusznikami politycznymi ani sceptycznym elektoratem na temat wprowadzania środków przeciwdziałających kryzysowi mieszkaniowemu, wysokim cenom gazu czy narastającej inflacji. Próbował obarczyć winą za te problemy imigrantów z biedniejszych regionów świata.
Wcześniej Rutte wszedł w konflikt z kibicami futbolowymi. Krótko po złagodzeniu restrykcji związanych z pandemią koronawirusa, wydał kontrowersyjne zarządzenie. Nakazał on kibicom „zamknąć usta na kłódkę i siedzieć cicho na stadionach”. Wywołało to wielkie niezadowolenie wśród fanów sportu. Premierowi nie podobało się, że liczba infekcji rośnie, a kibice nie przestrzegają rządowych zaleceń dotyczących zmiany zachowań podczas meczów. Rutte apelował o utrzymanie dystansu społecznego i ograniczenie tradycyjnych praktyk kibicowskich.