Tragiczny incydent we wrocławskim przedszkolu: Dwulatka doznała ciężkich poparzeń
9 lutego, w nieprzewidywalnych okolicznościach, do tragicznego zdarzenia doszło we wrocławskim przedszkolu Kids&Co na ulicy Wszystkich Świętych. Ojciec dwuletniej Solomii, która stała się niewinną ofiarą tego wydarzenia, dowiedział się o tym od dyrektora placówki. Kierownik przedszkola skontaktował się z nim telefonicznie około godziny 12:00, informując o niefortunnym wypadku i o fakcie, że na miejsce została wezwana karetka.
Zdruzgotana matka dziewczynki, pani Alicja, podzieliła się swoją historią w internecie. Opowiedziała o przerażającym stanie, w jakim znalazła swoją córkę. Małe dziecko miało poparzone nogi i pośladki – skóra na tych częściach ciała była czerwona i zaczynała odstawać, a na powierzchni pojawiły się pęcherze. Pracownicy przedszkola opisali sytuację, mówiąc, że Solomia potrzebowała pomocy przy higienie po wypróżnieniu. Zaopiekowali się nią, pod prysznicem umyli ją a potem zauważyli, że jej nogi są czerwone od stóp do góry, co skłoniło ich do powiadomienia rodziców.
W wyniku tego zdarzenia, Solomia została przewieziona do szpitala, gdzie musiała spędzić prawie pół miesiąca. Jej matka opisała, że miejsca na zastrzyki na rękach szybko zaczęły się kończyć, więc personel medyczny zdecydował się na umieszczenie cewnika w szyi małej pacjentki. Dziewczynka przez dwa tygodnie nie mogła nawet chodzić. Lekarze zdiagnozowali u niej poparzenia drugiego stopnia, które uszkodziły 18% powierzchni jej ciała.
Aktualnie nadal jest niewyjaśnione jak doszło do tak tragicznego wypadku. Matka dziewczynki poinformowała, że lekarze sugerują termiczne pochodzenie poparzeń, ale nie zostaje wykluczone, że mogą one mieć podłoże chemiczne. Wydaje się jednak pewne, że to nie była reakcja alergiczna.