Strategia gry biało-czerwonych przeciwko Japonii – mocna obrona i kontrataki naszych piłkarek ręcznych
Adrian Struzik, będący asystentem Arne Senstada – norweskiego trenera polskiej drużyny piłkarek ręcznych, zwracał uwagę na strategię, która mogła przynieść korzystny rezultat w meczu przeciwko szybko grającej drużynie z Japonii. Według niego, kluczem do sukcesu miała być krzepka obrona połączona z szeregami kontrataków. W tym turnieju pierwszy raz na placu gry pojawiły się zawodniczki – Aleksandra Zimny, pełniąca rolę rozgrywającej oraz skrzydłowa Mariola Wiertelak, które zastąpiły prawą rozgrywającą Paulinę Masnej oraz obrotową Nikolę Głębocką.
Wśród Japońskich zawodniczek, jedynie Naoko Sahara oraz Mika Nagata mogły poszczycić się wzrostem wynoszącym co najmniej 180 cm. Fakt ten niechybnie wymusił na ich trenerze, Shigeo Kusumoto, zastosowanie specyficznej taktyki. Pierwszy kontratak przeciwko biało-czerwonym, wykonany przez Dagmarę Nocuń, zakończył się triumfem. W odpowiedzi na to, Haruno Sasaki skutecznie wykorzystała dwie kary. Japonki zdobyły niewielką przewagę, którą jednak systematycznie niwelowała Marlena Urbańska, strzelając gole z koła. Niestety, jej koleżanki z drużyny nie wykorzystywały na tyle często jej możliwości fizycznych.
Pod koniec pierwszego kwadransa, rozgrywka nabrała tempa i zaczęła się wyrównać. Po skrzyżowaniu akcji, Monika Kobylińska pewnie punktowała. Po kolejnym kontrataku wykonanym przez Nocuń, biało-czerwone odzyskały prowadzenie. Cieniem na tej sytuacji kładzie się jednak kontuzja rozgrywającej – po Aleksandrze Rosiak, teraz to Karolina Kochaniak-Sali doznała urazu uniemożliwiającego jej grę na jakiś czas. Druga z nich musiała opuścić boisko za sprawą medycznego personelu polskiej drużyny. Tymczasem Kobylińska zaprezentowała fantastyczną formę – po piątym celnym strzale na konto Polak przypisało się 11:9.